"Egipskie Księżniczki", cz. 1
Scenariusz i rysunki - Igor Baranko
Polski wydawca - Timof i cisi wspólnicy
Komiks jest jak
tłusta świnia, która z nieskrępowaną ekstazą tapla się po pachy w
estetyce starożytnego Egiptu. Czuć tu solidnie odrobioną pracę domową.
Każdy kadr aż ocieka niesamowitymi strojami i wystrojami wnętrz, które z
prawdziwą maestrią zostały odrestaurowane w bieli i czerni. Możnaby
zrobić dżem z tych pysznych detali.
Niestety, gorzej z
postaciami. Wszyscy tutaj noszą swoją motywację jak medal na piersi i
dzielnie pchają wydarzenia do przodu, ale wszyscy są wyprani z
jakichkolwiek cech charakteru. Do tego stopnia, że para głównych
bohaterek, Titi...
Parsk.
...
Przepraszam.
Titi i Kiki, są klonami, które na szczęście szybko się rozdzielają, więc
możemy je odróżnić po tym, w których wydarzeniach uczestniczą.
![]() |
Nie mogłem znaleźć dobrej po polsku, to macie przykładową stronę po francusku. |
Drugą po rysunkach zaletą "Egipskich Księżniczek" jest to, jak niesamowicie balansują pomiędzy powieścią historyczną, a baśnią. Cała historia oblana jest gęsto sosem magii, ale nigdy jej nie widzimy na własne oczy. Dużo się tu mówi o horoskopach i losie, ale to wszystko można zwalić na karb zbiegów okoliczności. Jedna z księżniczek rozmawia z duchem zmarłego Faraona, ale dowiadujemy się o tym z jej relacji. Sami ducha nigdy nie widzimy, więc łatwo zmieść to pod dywan majaków. I tym podobne.
Koniec końców, chętnie sięgnę po drugi tom. Ale nie czuję, że będę uboższy, jeśli nigdy go nie przeczytam.
Ale dla jarających się starożytnym Egiptem pozycja obowiązkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz